Jak to naprawdę wygląda?

21 czerwca
01:04 2012

Kryzys trwał, kryzys trwa i kryzys trwać będzie. Pomimo tego, że w porównaniu do Grecji czy Portugalii Polska utrzymuje jeszcze jako taki standard gospodarczy i finansowy, nie ma co ukrywać i się okłamywać, że jest dobrze. Na każdym kroku widać skutki trwającego kryzysu. Ludzie nie mają pracy i co za tym idzie pieniędzy. I gdzie się wtedy wybierają? Oczywiście do banków. A banki z tego powodu płakać nie będą, bo oczywiście na tym zyskują, jak na wszystkim. Mało tego, banki próbują wyciągnąć od klientów resztki pieniędzy, wmawiając, że to dla ich dobra i czekają ich same korzyści. Piękne plakaty i reklamy, miła obsługa klienta. Kiedy jednak przychodzi co do czego wychodzi na odwrót, a my nic nie możemy z tym zrobić. Warto zwrócić uwagę na to, co proponuje nam dana osoba i czy to faktycznie zawiera tyle plusów, o ilu mowa była. Pod ręką zawsze mamy rankingi i internetowe i takie „normalne”. Warto poczytać i przejrzeć, gdyż jest to bardzo pomocne, w ten sposób przynajmniej trochę będziemy orientować się w tym wszystkim. Tak na przykład jest z kontami bankowymi. Oferty są bardzo szerokie i przede wszystkim bogate. Banki się kłócą i rywalizują ze sobą o klienta, proponując coraz to lepsze warunki, jak na przykład oprocentowanie czy opłaty za otwarcie lub prowadzenie konta. Wg najnowszych rankingów najlepszą ofertę ma mBank. O zł za prowadzenie konta, O zł za przelewy, O zł za wypłaty z bankomatów za granicą. Pięknie? Niby tak, ale gdzie ten haczyk? No właśnie i tu się pojawia problem, bo nikt tego haczyka znaleźć nie może. Czyżby był to bank pozytywnie nastawiony do klienta i do jego potrzeb? Ciężko w to uwierzyć, ale chyba rzeczywiście tak jest. Jakby nie patrzeć nie tylko konto warto tam założyć, ale można wziąć również dobry kredyt czy uzyskać poradę dotyczącą np. finansów To wszystko wydaje się wręcz niemożliwe, jednak mBank jest jednym z lepszych banków, które nie żerują na klientach. Chociaż kto tak naprawdę może wiedzieć, gdzie są ukryte koszta i czy w pewnym momencie nie każą nam zapłacić wielkiej kwoty, bo nie zauważyliśmy małego druczku w dolnej części umowy.